Święta to dla mnie feeria zapachów.
Podstawowy to oczywiście świerk przeniesiony prosto z lasu.
Do tego zapach gotowanej do pierogów kapusty z grzybami
czy samych grzybów na zupę grzybową.
Pomarańcze i goździki czy zapach pieczonych pierniczków.
Do tego dochodzą, obecnie bliżej nie do określenia, zapachy z dzieciństwa, które czasem czuję i kojarzą się ze świętami, ale nic więcej nie pamiętam.
Jednak jest jeden bardzo dziwny zapach, który jest dla mnie zapachem świąt.
Kiedyś, w środku lata, nagle poczułam to podniecenie, które zawsze towarzyszy mi podczas przygotowań świątecznych.
W środku lata?
Okazało się, że tego dnia podłoga w naszej restauracji została umyta płynem, którego intensywnie używaliśmy w okresie przedświątecznej gorączki.
Lawendowy płyn do podłóg!
Lawendowy zapach świąt!
A może Wy macie jakieś dziwne skojarzenia zapachowe.