Zeszłej jesieni moja bratowa zrobiła wspaniałe ogórki.
Sama spróbowała ich na jakimś przyjęciu i zdobyła przepis.
Nie przepadam za marynatami octowymi, ale na punkcie tych ogórków oszalałam.
Są fantastyczne.
Oczywiście kilka słoików, które Joanna zrobiła zniknęło w zastraszającym tempie.
W tym roku postanowiłam zrobić je ponownie i chcę z Wami podzielić się przepisem.
Ogórki te nazwę „krokodyli” zawdzięczają swojemu zabawnemu kształtowi po marynowaniu 😉
Składniki:
- 5 kg ogórków gruntowych
- 5 główek czosnku
- paczka chili Cayenne
- litr octu
- ok 16 łyżek oleju
- 2 kg cukru
- ok 10 łyżek soli
Umyte ogórki, pokroiłam wzdłuż i wrzuciłam do dużej miski.
Posoliłam je i zostawiłam na 5-6 godzin.
Po tym czasie odlałam wodę, którą puściły.
Przygotowałam zalewę.
Do garnka wlałam ocet i podgrzałam go. Następnie wsypałam cukier, niekoniecznie cały na raz, i mieszałam do rozpuszczenia.
Ostudziłam powstały syrop, od czasu do czasu mieszając by cukier nie zaczął się krystalizować.
Do syropu dodałam olej, chili i wcisnęłam czosnek (może być posiekany drobno).
Zalewę wlałam do ogórków i starannie wymieszałam, by dokładnie pokryć wszystkie ogórki.
Ogórki przykryte ściereczką zostawiłam na półtora dnia. W tym czasie puściły ogromną ilość soków.
Tak zamarynowane, powkładałam do słoików, zalałam powstałym podczas marynowania sosem i dokładnie zakręciłam.
Tak naprawdę ogórki są gotowe do zjedzenia od razu, ale gdy dłużej postoją to będą bardziej ostre i smaczniejsze.
Mniam!
Macie jakiś swój sposób na ogórki?
Przepis dodaję do akcji: